8 miesięcy Bono, jak z naszym planem zmian.

Właśnie dziś mija osiem miesięcy od dnia kiedy największy nerwus świata przyszedł na świat. Bono jest z nami prawie trzy miesiące (a ja czuję jak by był od zawsze) i chociaż powinnam napisać, że minęło to niezwykle szybko to tak nie jest. Wczoraj Byliśmy na Krakowskim Pikniku Zwierzaka i spotkaliśmy sunie bc, którą właściciele tydzień temu wzięli z farmy gdzie nie miała żadnego socjalu, gdy ją zobaczyłam skuloną wciskającą się do auta, zupełnie wyłączoną przerażoną tym co dzieję się wokół przed oczami stanął mi Bono z przed trzech miesięcy i aż przeszły mnie ciarki (właścicielom życzę duuuużo cierpliwości i jak najszybszych zmian na lepsze, chociaż będzie cholernie ciężko, (sama coś o tym wiem) to dacie radę !). Przez ten czas to była nieustanna wojna, masa łez i wspólnych kłótni. Nie było tak kolorowo jak myślałam, że będzie z moim małym papisiem, ale powoli daliśmy radę ! Ostateczny test Bono zdał wczoraj, kiedy przy głośnej muzyce, ludziach, psach, tramwajach i wielu innych swobodnie przyjmował ode mnie jedzonko, bawił się i drzemał. Przed nami wciąż masa pracy, ale idziemy powoli do przodu i nareszcie się rozumiemy, a nasze relacje są szczere i partnerskie, życie z nim przestaję być wojną, a zaczyna być prawdziwą przyjemnością. Kilka dni temu rozmawiałam z osóbką, która też adoptowała psa z borderowym charakterem i doszłyśmy do wniosku, że to nie są zdecydowanie adopcje do których kogokolwiek powinno się namawiać, bo gdybyśmy wiedziały co będziemy musiały z nimi przejść, bardzo ciężko było by się jeszcze raz na nie zdecydować (och...o ile łatwiej było by kupić dwu miesięcznego psa z czystą kartą), a trzeba wspomnieć że byłyśmy na wiele przygotowane, a jak ma sobie poradzić mainstreamowy człowieczek chcący po prostu psa do dużej ilości ruchu bez większej wiedzy i chęci jej rozwijania ? Myślę, że szybko skończyło by się na oddaniu psa skąd przybył. Do tego dochodzą jeszcze oskarżenia, hejty i pretensje od ludzi, których nie znam...nie mam pojęcia kim są i chyba... nie chcę wiedzieć... Chociaż na prawdę słowa potrafią zaboleć to uczę się nimi nie przejmować, a na pewno nie tymi które płyną od ludzi, nic dla mnie nie znaczących. No, dobra... Koniec narzekania (wszyscy robią wielkie ,,ufff...nareszcie'' :P), bo każdy z nas dostaję dokładnie takiego psa jakiego potrzebował i to one wybierają nas, nigdy odwrotnie, a to czego nauczył mnie Bonaniasz zmieniło moje poglądy na temat psiego świata o 180 stopni. 


Jaki jest mój maluszek-geniuszek ? Uparty, wiecznie gotowy do działania, mądry, sprytny (czasami znacznie bardziej niż ja), bardzo szybki i przy tym nie cierpliwy, negatywnie nastawiony do nowości, ale wystarczy chwila zachęty i zakochuje się bez reszty (czy to w ludziach, zwierzętach czy nowych sportach lub miejscach), zakręcony (wszystko na raz już teraz, zupełnie wypalając energię w czasie pięciu minut treningu), empatyczny (codziennie rano i wieczorem przychodzi się poprzytulać, kiedy coś zrobi do końca dnia chodzi za mną i przeprasza, jeśli widzi że nie jestem w stanie się nim zająć spokojnie kładzie się i odpuszcza), ciamajdowaty (chyba nikt nie potrafi biec po trawie do piłki, która sobie leży bez ruchu, a po drodze wywalić się i kuleć prze następną godzinę). 
Jeśli chodzi o nasz projekt to z dumą oznajmiam, że udało się chyba wszystko:
1.Motywacja-jest dobrze, a nawet bardzo. Skupienie na zabawki mamy praktycznie zawsze i wszędzie, jedzenie też jest coraz fajniejsze (spalanie miski sprawdza się świetnie)
2.Socjal- to co było, a to co jest to niebo,a ziemia. Wiadomo socjalizacja trwa całe życie, ale sama reakcja Bono na rzecz, których się przestraszy (wraca do mnie i czeka na moje decyzje) jest sukcesem !
3.Aport, był potem go nie było... teraz znowu jest, a ja wiem jakie błędy robiłam i czemu sobie poszedł więc mam nadzieję, że tego znowu nie zepsuje i będzie dobrze ;)
4.Odwoływalność- poświęcamy mu jakieś 70% dziennej dawki karmy i jest na prawdę dobrze. Wciąż, moje zaufanie do niego jest na tyle małe, że spuszczam go bardzo rzadko... ale jestem przekonana, że kiedy zdecyduję się odpiąć smycz wróci po zawołaniu.
5.Owieczki-byliśmy i zamierzamy być jak najczęściej, Bono był niesamowicie szczęśliwy dzięki nim i na prawdę widać było, że to coś co kocha...a jego zaganianie w mieście po prostu ZNIKŁO.
6.Barf.... na razie rezygnujemy, bo na karmie wysokiej jakości nie wiele traci w kwestii zdrowia, a BARF zbyt dużo zabiera nam z motywacji
7.Budowanie więzi- jak już wspominałam jest genialnie. Nareszcie... 
8.Shizy... zostało ich bardzo nie wiele i pojawiają się w nielicznych sytuacjach, więc pracujemy... ale jest duży postęp
9.Sztuczki, chyba udało się nawet więcej niż 10, chociaż szczególnie się na tym nie skupialiśmy

Czy adoptowała bym Bono jeszcze raz ? Nie wiem, na szczęście nigdy tej decyzji nie będę musiała podejmować. Bonaniaszku kocham Cię całym serduszkiem, zmieniłeś w moim życiu wszystko, zupełnie przewartościowałeś moje myślenie i dałeś mi poznać niesamowitych ludzi... Każdy dzień z tobą to niesamowita przygoda... po prostu BĄDŹ... 




Komentarze

  1. Wszystkiego najlepszego Bono! :) Sporo razem już wypracowaliście, a będzie tylko lepiej. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój pies jest adoptowany? :)
    My też miałyśmy się pojawić na pikniku w Krakowie, ale niestety pogoda i dojazd sprawiły dużo kłopotów. Psy wielkości Kory nie są zbyt mile widziane w prywatnych busach :D

    Pozdrawiam
    http://psiasfera.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty