Bono, czyli nowy członek rodziny

No to czas chyba napisać o tym moim małym cudzie również tutaj. Bono trafił do mnie po latach szukania w przeróżnych hodowlach z... adopcji ! Był to impuls i właściwie zaskoczenie również dla mnie, tyle razy się nie udawało, dlaczego tym razem miało by być inaczej... Ale wystarczył jeden telefon, krótka informacja dla rodziców, a następnego dnia jechałam już po spełnienie moich marzeń ! Teraz patrząc z boku na moje desperackie poszukiwanie szczeniaków, irytację i ciągłe niepowodzenia , jestem pewna że tak po prostu miało być, a papiś tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu.
Bono mieszka z nami już prawie tydzień i powoli zaczynamy się poznawać. Pierwsze dni były bardzo chaotyczne, dwa psy i to zupełnie inne było mi początkowo ciężko ogarnąć (i właściwie dalej tak jest, nie oszukujmy się). A i przestawić się z psa takiego jak Bru na Bono, łatwo nie było. Co bardzo mnie cieszy chłopcy mają fajne relacje, no może nie przyjacielskie, ale żyją ze sobą bez żadnych spin, nawet przy jedzeniu. Tylko pierwsze dwa dni były ciężkie dla Bru, bo młody szczyl ciągle chciał się bawić, szybko jednak zasady zostały ustalone i nikt nikogo zbytnio nie zaczepia. Na spacery chodzimy osobno, no chyba że to tylko szybkie siusiu, więc łącznie dziennie na pole biegam sobie 6/7 razy, a patrząc na to że mieszkam w bloku i przynajmniej 2 z tych spacerów są dłuższe i coś muszę na nich konkretnego z chłopcami robić, to o godzinie 24.00 kiedy idziemy na ostatni spacer, padam na ryjek. 
Bono ma olbrzymie braki w socjalizacji , boi się bardzo wielu rzeczy nad czym musimy popracować, jednak na nasze szczęście szybko się uczy i jest bardzo ciekawski. Na spacerach największym problemem jest masakryczne ciągnięcie na smyczy, ale po dzisiejszym spotkaniu z Iwoną Gołąb wiemy co robić ! Zdarza mu się zaganiać różne rzeczy, ale jest już na pewno lepiej niż było kiedy do mnie przyjechał. 

Bono właśnie wymienia ząbki więc szarpanko jest utrudnione i staram się być w tym dość delikatna, jednak zabawki to jedna z rzeczy, które uwielbia (bardziej niż jedzonko). Ulubioną grą jest bieganie za piłką, zdecydowanie dał by się za to pokroić, kiedy mam w ręce magiczną kulę, nie liczą się ani auta, ani ptaki, ani nawet dzieci.

Tak, więc zaczynamy niesamowitą przygodę i choć mamy przed sobą masę pracy to z dnia na dzień jest lepiej, a młody otwiera się na ludzi coraz bardziej. 


Komentarze

  1. Jeszcze raz ci gratuluje spełnienia swojego marzenia i życzę wam wielu sukcesów!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyprzedziłaś mnie telefonem o kilka minut :/
    No cóż ,życzę owocnej pracy i oby się zdrowo chował. Cudowny jest ❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. I my czekamy na spotkanie :) zdecydowanie trzeba sie jak najszybciej umowic i musze chlopaka poznac :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty