Seminarium z Paulą Gumińską

W weekend byliśmy na pierwszym w życiu Bono seminarium, które odbywało się w Tarnowie więc już sam dojazd był niezłą przygodą dwa autobusy, bus, drugi bus i na koniec taxi, sama miałam dość, ale Bono wszystko bardzo dzielnie zniósł, po prostu większość drogi przesypiając.
zdj.Apetyt na Psa

Zaraz po przyjeździe zameldowaliśmy się w domku, w którym nocowaliśmy. Zostawiliśmy swoje rzeczy i czekaliśmy na resztę. Potem wszyscy ruszyliśmy na pole gdzie odbywały się treningi. I tu pojawił się pierwszy problem, zaraz obok były konie odgrodzone jedynie pastuchem. Mój niezwykle dzielny bordeł postanowił więc, że najważniejszym jego zadaniem będzie te konie śmiertelnie wystraszyć i nie pozwalać im wychodzić spod dachu, a krócej mówiąc po prostu dość mocno się ich przestraszył. Byłam przekonana, że na naszym pokazowym wejściu nic przez nie nie zrobi, jednak udało mi się go na sobie skupić i na prawdę nie wyszło, aż tak źle. Po tym jak każdy pokazał już co robi ze swoim psem, wróciliśmy do domku i w chłodzie omówiliśmy błędy każdego z osobna. Następnie obiad, na którym bardzo podobało mi się opanowanie futrzaka.

Potem wróciliśmy na pole i wspólnie ćwiczyliśmy rzuty, Bono zamknięty w klatce na początku nie był zachwycony, ale potem było stopniowo coraz lepiej, a około 15 rozpoczęły się sesje indywidualne, my ćwiczyliśmy aporty (w dużym rozproszeniu koni)
Popołudniu wybraliśmy się na spacer, po łąkach,a potem ruszyłyśmy w kierunku lasu i tutaj niestety wkroczył największy z psich domowników i właściwie bez ostrzeżenia rzucił się na Bonaniasza, różnica wielkości była tak olbrzymia że nie miał żadnych szans, a ja starałam się jakkolwiek ich rozdzielić, a tak na prawdę zdjąć tamtego ze skulonego Bono, całe szczęście po kilku minutach na prawdę ostrej walki przyszli właściciele i psa zabrali... Bono na całe szczęście wyszedł z tego bez draśnięcia ( na prawdę nie mam pojęcia jak) u mnie zostały 4 głęboko wbite kły i kilkanaście delikatniejszych, do tego masa zadrapań i siniaków... teraz niestety trzeba odbudować zaufanie Bono do dużych psów, ale nie jest najgorzej i mam nadzieję, że dość szybko się z tym uwiniemy.
Pierwszą noc poza domem Bono przespał bardzo ładnie, pomimo niesamowitego upału. Następnego dnia, każdy z nas miał dwa wejścia indywidualne, na których my dalej piłowaliśmy aport, a także krótką lekcje rzucania dyskami. Popołudniu przyszła burza i zakłóciła zajęcia, ale dość szybko przeszła i wróciliśmy na pole, zaliczyliśmy swoją kolej i musieliśmy wracać do domu, wymęczeni znowu mieliśmy przed sobą długą podróż, ale daliśmy radkę.
Podsumowując całe seminarium, było niesamowite, bardzo emocjonujące i pouczające. Ogromna ilość wiedzy przekazana przez Paulę i odpowiedź na każde pytanie, wracamy z głowami pełnymi wiedzy i zabieramy się do pracy.




Komentarze

  1. Jak na tą sytuację zareagowali właściciele tamtego psa? Przynajmniej przeprosili?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty